Organizatorzy zapowiadali, że etap 7 Rajdu Dakar 2019 będzie wybitnie trudny. Faktycznie, dla wielu był, ale nie dla czołówki zawodników – ta uporała się z nim wyśmienicie i bez jakichś gigantycznych problemów. Mimo to, nie brakowało zmian w klasyfikacjach, szczególnie w motocyklowej stawce, gdzie różnice czasowe między zawodnikami są niewielkie. Dla Polaków był to naprawdę dobry dzień.
Trasa etapu
Turyści odwiedzają zwykle miasto San Juan de Marcona, aby obejrzeć słynne rysunki z Nazca, stworzone przed wiekami przez Indian. Siódmy odcinek specjalny Dakaru ze startem i metą w tym mieście różnił się od poprzednich, a zestaw trudności przygotowany przez organizatorów dał się we znaki zawodnikom wszystkich kategorii. Ci, którzy lubią szybkie partie byli w swoim żywiole przez pierwsze 100 kilometrów, ale potem musieli pokonać trudne sekcje piasku fesz-fesz, a dalej wyboiste dukty na płaskowyżu w połowie odcinka. Potem czekało ich 50 kilometrów wydm Duna Grande i Duna Argentina, a końcówka odcinka to szybka, trudna nawigacyjna sekcja w rejonie San Juan.

Fot. @World / ASO / Charly López
Dzień w skrócie
Sam Sunderland jedzie w tegorocznym Dakarze ze zmiennym szczęściem, ale w poniedziałek był najszybszym motocyklistą, podczas gdy Ricky Brabec wykorzystał słabszy dzień Pablo Quintanilli i ponownie został liderem.

Sam Sunderland – fot. Florent Gooden / DPPI
Lider w klasie samochodów Nasser Al-Attiyah pojechał zachowawczo i stracił 12 minut do Stéphane Peterhansela, który wygrał odcinek, pokonując Romę i Sainza. W klasyfikacji rajdu nadal jednak dominuje Katarczyk. Pechowcem dnia był Sébastien Loeb. Francuz w Peugeocie 3008 stracił 40 minut z powodu problemów elektrycznych niedługo po starcie odcinka i spadł na czwarte miejsce.

Stephane Peterhansel / David Castera – fot. DPPI
Nicolás Cavigliasso na quadzie Yamaha kontynuuje zwycięską passę. W poniedziałek powiększył przewagę nad Gonzalesem do ponad godziny i 15 minut.

Fot. @World / ASO / Charly López
„Chaleco” López zdeklasował rywali w kategorii UTV, pokonując nowego lidera Reinaldo Varelę różnicą ponad 22 minut i awansował na drugie miejsce.

Francisco Lopez Contardo / Alvaro Juan Leon Quintanilla – fot. Florent Gooden / DPPI
Gerard de Rooy z Darkiem Rodewaldem w załodze wygrał drugi odcinek z rzędu, odrabiając do lidera Eduarda Nikołajewa ponad 34 minuty i nadal zajmuje trzecią pozycję w klasyfikacji ciężarówek.

Gerard de Rooy / Moises Torrallardona / Darek Rodewald – fot. Will Weyens / Team de Rooy
Polacy
Z etapu na etap rozkręcają się młodzi motocykliści Orlen Teamu. Maciej Giemza zajął w poniedziałek 19 miejsce, a w klasyfikacji generalnej awansował na 22 miejsce.
Maciej Giemza: – Od samego początku trzymałem wyższe tempo niż do tej pory. Do tego byłem w grupie szybkich zawodników, więc motywowali do tego tak konkurenci z przodu, jak i z tyłu. To był etap bardzo ciężki fizycznie, po drogach, na których już odbywała się rywalizacja, mocno wybitych, co dało w kość uczestnikom. Do tego bardzo duży trudnych technicznie wydm i trudna nawigacja, ale na szczęście udało się czysto przejechać etap.

Maciej Giemza – fot. ORLEN Team
Adam Tomiczek był 24. na oesie. W klasyfikacji po 7 etapach zajmuje 19 lokatę.
Adam Tomiczek: – Mam za sobą udany odcinek, pokonany równym tempem i bez przygód nawigacyjnych. Raz zakopałem się na wydmach, ale na szczęście nie straciłem dużo czasu. Trasa była bardzo wymagająca, a we znaki dała się też burza piaskowa. Kolejny etap zaliczony, a to jak zawsze cieszy.

Adam Tomiczek – fot. ORLEN Team
Kuba Przygoński po niedzielnym dramacie zajął siódmą pozycję i jest nadal szósty w klasyfikacji.
Kuba Przygoński: – Tym razem startowaliśmy z końca stawki, przed nami jechało mnóstwo samochodów, do tego ciężarówki, przez co trasa była mocno zakurzona i zniszczona. Udało się przejechać ją płynnie, mimo że mieliśmy przed sobą ekstremalnie trudne wydmy. W pewnym miejscu musieliśmy nawet spuścić powietrze z opon, bo samochód po prostu nie chciał jechać w górę. Siódma pozycja, wracamy do grupy najszybszych zawodników, będziemy jechać po śladach czołówki, co na pewno ułatwi sprawę. Bezbłędnie przejechany etap, wracamy do gry. Po awarii skrzyni biegów w niedzielę dostaliśmy mnóstwo ciepłych słów od naszych kibiców. Bardzo za to dziękujemy, to podtrzymuje nas na duchu – to sprawia, że chce się jechać jeszcze szybciej i lepiej.

Kuba Przygoński / Tom Colsoul – fot. ORLEN Team
Sebastian Rozwadowski, pilotujący Benediktasa Vanagasa, w klasyfikacji 7 etapu widnieje na 16. pozycji. W generalce litewsko-polski duet spadł na 11 miejsce.
Sebastian Rozwadowski: – Okazało się, że odcinek, który miał być dużo trudniejszy – jak zapowiadali organizatorzy ,nie był wcale taki ekstremalnie trudny. Największym utrudnieniem była nasz pozycja startowa. Przez wczorajsze problemy, dzisiaj startowaliśmy jako 49 auto do odcinka, co oznaczało jazdę w kurzu i wyprzedzanie wiele wolniejszych załóg. To zawsze wiąże się z dużym ryzykiem i stratami czasowymi. Dzisiaj jechaliśmy dobrym tempem , łapiąc jednego kapcia (na wydmach opona zsunęła się z felgi) i raz nie mogliśmy podjechać pod stromy i miękki wyjazd z wąwozu, który zablokował jeden z jadących przed nami zawodników. Tam pewnie straciliśmy ok. 10 minut. Staraliśmy się unikać problemów, więc postanowiliśmy przed ponad 100km pasmem wydm się zatrzymać i spuścić ciśnienie z kół i to była super decyzja, Ben zrobił naprawdę dobra robotę i wydmy pojechaliśmy bezbłędnie! Nawigacyjnie też było super, widzieliśmy wiele załóg, które błądziły, a my zawsze od razu trafialiśmy w waypointy. W klasyfikacji generalnej spadliśmy z 10 na 11 miejsce, wyprzedził nas Carlos Sainz. Myślę, że to nie ujma być wyprzedzonym siódmego dnia Dakaru przez takiego zawodnika:-)

Benediktas Vanagas / Sebastian Rozwadowski – fot. General Financing Team Pitlane
Kamil Wiśniewski był szósty i zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji.

Kamil Wiśniewski – fot. Frederic Le Floc’h / DPPI
Udany dzień mają za sobą Maciej Domżała i Rafał Marton, którym nie tylko udało się osiągnąć kolejną metę, ale i podkręcić tempo. Na etapie zajęli 18 miejsce, a w generalce plasują się na 22 miejscu.
Rafał Marton: – Dziś bez większych przygód. Raz zagotował się nam silnik w wydmach, ale odczekaliśmy trochę i zjechaliśmy na metę cało. Trudne wydmy, naprawdę trudne. Nie ma już szans na wynik, ale jedziemy dalej i dziś mieliśmy dobry ubaw.

Maciej Domżała i Rafał Marton – fot. Rafał Marton
To był także niezły, choć ciężki dzień na Santiago Creela i Szymona Gospodarczyka, którzy rywalizują w półmaratonie. Na etapie zajęli 9 miejsce, a w generalce półmaratonu są na 6 miejscu.
Szymon Gospodarczyk: – Wczorajszy, 7 etap był mega trudny. Wiem, że mówię tak prawie codziennie, ale to jest właśnie Rajd Dakar- kiedy myślimy, że było bardzo trudno następnego dnia okazuje się, że może być jeszcze ciężej 🙂 W opisie tej trasy było napisane, że to będzie wojna, to nie był żart. Pierwsza część trasy w fesh-feshu, po kamieniach, doganiając inne auto złapaliśmy kapcia. W połowie odcinka zaczęły się wydmy, na 160 km dojechaliśmy do jednej bardzo wysokiej i stromej pod którą stało wiele załóg- niektórzy próbowali podjechać, niektórzy byli już zakopani. Tuż przed nami przewróciła się ciężarówka. Przy próbie podjazdu, na 50 metrów przed szczytem wydmy urwał nam się pasek, wymiana zajęła około 30 minut. W międzyczasie przyleciał helikopter organizatora, który zwołał wszystkich na dół i wyznaczył objazd tego miejsca z powodu błędu w książce drogowej, gdybyśmy przyjechali na miejsce kilka minut później nie musielibyśmy próbować pokonać tej przeszkody i uniknęlibyśmy awarii i naprawy auta. Następna część poszła nam dobrze, jednak nawigacja była bardzo trudna, jeździliśmy po miejscach gdzie kilka dni wcześniej prowadzone były odcinki, było bardzo dużo mylących śladów w różne strony i trudno było obrać prawidłowy kierunek. Mimo tego zaliczyliśmy wszystkie waypointy. Na 227 km zostaliśmy zatrzymani i ponownie organizator skierował nas inną drogą na skróty na 255 kilometr odcinka, okazało się, że zaplanowana trasa była tak trudna, że auta, które tam pojechały zablokowały trasę- nie były w stanie przejechać. Na wczorajszym etapie często mijaliśmy się z ciężarówkami, chyba niczego na Dakarze nie boję się bardziej, niż tego, że zostaniemy przez jakąś staranowani. Kiedy któraś z nich nas dogania, musimy uciekać, mam wrażenie, że czasem nas nie widzą…

Santiago Creel Garza Rios / Szymon Gospodarczyk – fot. RallyZone / Xtreme+
Ciekawostka dnia
Wezwany w zeszłym roku w ostatniej chwili, by zastąpić kontuzjowanego Paulo Gonçalvesa Chilijczyk José Ignacio Cornejo pokazał bez dwóch zdań, że zasłużył na miejsce w zespole fabrycznym Hondy. Chociaż młody motocyklista wciąż się uczy i zbiera doświadczenia w najtrudniejszym rajdzie świata, już obecnie jest poważnym atutem zespołu HRC. Cornejo jest bardzo szybki i skuteczny, chociaż do jego zadań należy niekiedy udzielanie pomocy kolegom z zespołu na trasie. Pomimo to, w poniedziałek wyrównał swój najlepszy wynik w karierze sprzed dwóch dni i zajął drugie miejsce za Samem Sunderlandem. Pierwsze zwycięstwo oesowe jest kwestią czasu…

Jose Ignacio Cornejo Florimo – fot. Florent Gooden / DPPI
Dramat dnia.
Gerard Farrés i Siergiej Karjakin, dwaj liderzy klasyfikacji UTV jeszcze w poniedziałek rano, jechali do tej pory bez poważniejszych problemów. Jednak OS7 okazał się koszmarem dla tej dwójki, szczególnie dla Rosjanina, który dachował przez przód na wydmie wkrótce po starcie odcinka i uszkodził podwozie swojego pojazdu. Obydwaj do niedawna faworyci nie poddali się i jadą dalej, ale spadli w klasyfikacji i stracili szanse na zwycięstwo. Dakar bywa okrutny, ale Farrés i Karyakin będą w przyszłych edycjach bez wątpienia walczyć o wygraną w rajdzie…
Liczba dnia
20: To był dwudziesty odcinek specjalny w historii Dakaru, który odbył się na terytorium Peru (biorąc pod uwagę odcinki z metą w tym kraju) w latach 2012, 2013, 2018 i 2019. Czterech kierowców może pochwalić się największą liczbą wygranych odcinków w Peru. Nasser Al-Attiyah i Stéphane Peterhansel wygrywali po 6 razy, podobnie jak Gerard de Rooy i Nicolás Cavigliasso… ale Argentyńczyk dokonał tej sztuki podczas jednej edycji – w tym roku!
Wypowiedź dnia
Ricky Brabec: “Tak, potrzebowałem dobrego wyniku. Musiałem mocno cisnąć, aby być w czołówce. To nie było łatwe. Myślę, że jechałem zbyt szybko, szybciej, niż rozsądek nakazywał. Nie było jednak żadnych dramatycznych momentów, tak jak właściwie podczas całego rajdu do tej pory i mam nadzieję, że tak będzie do końca. Dzisiejszy wynik był mi potrzebny, aby wrócić na pozycję lidera. Mam nadzieję, że jutrzejszy etap będzie łatwiejszy nawigacyjnie niż dzisiejszy. Z niecierpliwością czekam na kolejne trzy dni. Sądzę, że ja i Quintanilla będziemy walczyć o zwycięstwo do ostatniego kilometra. Najważniejsze, by nie popełnić błędu.”
AM, Mat. pras. ASO / Dakar, fot. tytułowe: Florent Gooden / DPPI